sobota, 2 lipca 2011

Rola wydatków rządowych. + kiedy i czy zwiększać wydatki

KIEDY PAŃSTWO POWINNO ZWIĘKSZAĆ WYDATKI?
Kiedy brakuje popytu, produkcja jest niewielka i ludzie nie mają pracy, bo przedsiębiorstwa nie widzą szansy sprzedaży swoich produktów. Otóż państwo wcale nie musi bezczynnie przyglądać się takiej sytuacji. Gołym okiem widać, że lekarstwem na recesję i bezrobocie może być obniżenie podatków netto, NT (np. spowodowane zwiększeniem płatności transferowych dla gospodarstw domowych), lub zwiększenie wydatków państwa, G. Wzrost zagregowanego popytu podniesie wtedy produkcję i obniży bezrobocie. Działania takie są pewnym rodzajem polityki budżetowej (fiskalnej), czyli kształtowania dochodów i wydatków budżetu. Jej odmianą jest polityka stabilizacyjna, którą wyróżnia się ze względu na jej cel.
q     Zmieniając wydatki i wpływy budżetowe, państwo prowadzi politykę stabilizacyjną, czyli kontroluje poziom popytu zagregowanego, dążąc do pełnego wykorzystania zasobów.
Niekiedy nawet deficyt budżetu nie jest dostatecznym usprawiedliwieniem zaniechania przez państwo „ręcznego sterowania’ popytem, czyli polityki stabilizacyjnej. Krótkookresowej równowadze gospodarczej może bowiem odpowiadać poziom produkcji, Y, któremu towarzyszy deficyt budżetu (G – NT > 0), bez-robocie i niepełne wykorzystanie możliwości produkcyjnych. W takiej sytuacji, przy stałej stopie opodatkowania netto, t, wzrost produkcji może zwiększać wpływy podatkowe do tego stopnia, że z nawiązką pokryją one koszty polityki stabilizacyjnej. (Przecież NT = t . Y!). Aby jednak tak się stało, dodatkowe wydatki państwa muszą się okazać „zapłonem”, który spowoduje wzrost wydatków prywatnych konsumentów i (lub) inwestorów.
                Umówmy się, że „budżetem pełnego zatrudnienia” nazwiemy stan budżetu, (G – NT) odpowiadający wielkości produkcji, przy której znika bezrobocie. Wyobraźmy sobie gospodarkę w stanie nierównowagi i niepełnego wykorzystania możliwości produkcyjnych. W dodatku niech budżet państwa w tej gospodarce wykazuje deficyt. Otóż jeśli w takiej sytuacji hipotetyczny budżet pełnego zatrudnienia wykazuje nadwyżkę, to stan ten stanowi oczywiście zachętę do zwiększania przez państwo wydatków, G.
                W praktyce najważniejszymi narzędziami, za pomocą których państwo „ręcznie steruje” popytem, są: a) roboty publiczne, b) programy wspomagania za-trudnienia, c) programy wydatków transferowych, d) zakupy dóbr, e) zmiany stawek opodatkowania. Wszystkie one mają swoje wady.
                Na przykład, aby podjąć roboty publiczne na odpowiednią skalę, niezbędne są plany, prace wstępne itp. Procesy gospodarcze mają swoją dynamikę i zanim roboty publiczne umożliwią zwiększenie popytu, recesja w gospodarce może się dawno skończyć. W dodatku programy takie, raz uruchomione, trudno jest zatrzymać, co wynika z samej ich natury (np. trudno „w połowie” przerwać budowę autostrady czy szpitala).
                Wspomaganie zatrudnienia daje o wiele szybsze efekty niż roboty pub-liczne. Dzięki dotacjom rządowym dla prywatnych przedsiębiorstw zatrudniających bezrobotnych więcej osób znajduje pracę i zarobek. Wiąże się to oczywiście ze wzrostem popytu w gospodarce. Jednak efekty okazują się przeważnie krótko-trwałe. Po zakończeniu dotowania miejsc pracy zatrudnienie szybko wraca do początkowego poziomu. W dodatku koszty takich przedsięwzięć są bardzo wysokie.
                Z kolei zwiększenie wypłat transferowych i zakupów dóbr oraz obniżki podatków wymagają zwykle uruchomienia długotrwałych procedur ustawodawczych. Ponadto środki te działają „w jedną stronę”. Z powodów politycznych raz obniżone podatki trudno jest podwyższyć, a przyznane zasiłki – zabrać, kiedy po-pyt w gospodarce okazuje się zbyt wysoki.
                Przyczyną innych jeszcze kłopotów, na które natrafiają sterujący popytem politycy gospodarczy, jest powolność procesów dostosowawczych w gospodarce. Aby proces mnożnikowy dobiegł końca, musi upłynąć wiele czasu. W dodatku nie wiadomo, ile dokładnie wynosi mnożnik. Na przykład, w Stanach Zjednoczonych szacunki wysokości mnożnika przeprowadzane w latach osiemdziesiątych dawały wyniki z przedziału od 1 do 2,5. W dodatku poziom mnożnika zmienia się w miarę upływu czasu. Działania składające się na politykę stabilizacyjną mogą również wywołać nieoczekiwane reakcje autonomicznego popytu konsumpcyjnego gospodarstw domowych (Ca) i inwestycji przedsiębiorstw (I). Swobodę sterowania popytem ogranicza także niebezpieczeństwo wzrostu deficytu budżetowego i przyśpieszenia inflacji oraz możliwy brak zasobów w gospodarce.
                Na zakończenie zauważmy, że państwo inaczej jeszcze niż za pomocą „ręcznego sterowania” popytem, czyli polityki stabilizacyjnej, niweluje rozbieżności rzeczywistej i potencjalnej wielkości produkcji. Otóż już samo jego istnienie łagodzi wahania zagregowanego popytu. Dzieje się tak za sprawą automatycznych stabilizatorów. Bez potrzeby ingerencji kogokolwiek (a więc właśnie „automatycznie”) zmniejszają one zmiany wielkości produkcji, będące reakcją na wahania poziomu popytu. Jak to możliwe?
                Na przykład, uwzględnienie we wzorze mnożnika stopy opodatkowania netto, za którą kryją się podatki i zasiłki, powoduje jego zmniejszenie się (podobny skutek wywiera wzrost opodatkowania). Przecież:
                                                               1/(1 – KSK) > 1/[1 – KSK. (1 – t)], 
ponieważ stopa podatkowa netto jest większa od zera.
To z kolei oznacza, że w gospodarce „z państwem” następuje słabsze mnożnikowe „wzmocnienie” wszystkich wahań wielkości wydatków. Zauważmy np., że kiedy spada produkcja i rośnie bezrobocie, wpływy państwa z podatków zmniejszają się a zasiłki dla bezrobotnych zwiększają się. Rezultatem jest zła-godzenie kryzysu. Co ważne, dzieje się to bez konieczności rozpoczynania czasochłonnych procedur legislacyjnych. Innym przykładem automatycznego stabilizatora jest import (wkrótce przekonamy się, że zakupy dóbr za granicą także obniżają poziom mnożnika).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz